• dj1936@szmer.info
        link
        fedilink
        arrow-up
        2
        ·
        4 months ago

        No to co? Jaka jest definicja kultu zapierdolu? Podrejrzewam, że właśnie o definicje tu się rozchodzi. Większość dyskusji nie kończyłaby się kłótnia między, gdyby na początku ludzie ustalili wspólna definicje. Z wrzucanych treści zakladam, że chodzi przede wszystkim o pracę najemną. I to jest zrozumiałe. Wielokrotnie jednak byłem swiadkiem, gdy ktoś tym mianem określał czyjeś działania w innych dziedzinach. Znam też osoby, które krytykują kult zapierdolu jeśli chodzi o działalność spoleczną/anarchistyczną/wolności ową, a jednocześnie w pracy zostają na nadgodziny, pracują w czasie wolnym itd. Nierzadko też spotykam się z używaniem tego sformułowania, żeby mieć wymówkę, by nic nie robic/mało robić przy jakimś wspólnym projekcie.

        Uwazam, że często ludzie bezmyślnie powtarzają to, co jest akurat na topie w “lewackiej bance”.

        • trytytka@szmer.info
          link
          fedilink
          arrow-up
          1
          ·
          edit-2
          4 months ago

          Kult zapierdolu to oczekiwanie bycia stale produktywnym, narzucane z zewnątrz i uwewnętrznione. Problemem przy oddolnych działaniach nie jest to, że ktoś robi mało/nic, tylko to, że na początku nie określamy sobie, ile energii i czasu możemy z siebie dać. Jest mega słabe, gdy w kluczowym momencie działania jakaś osoba nagle znika rzucając hasło-wytrych selfcare, zostawiając grupę z syfem wykonania jej pracy. Doświadczyłam tego, nie znosze. W wwskiej Gazecie Manifowej jest tekst “Czemu nie piszemy o self-care” (co jest btw kłamliwym tytułem, bo de facto piszemy, krytycznie;). Ale oczekiwanie ciągłego zapierdalania w aktywiźmie też jest słabe.

          • dj1936@szmer.info
            link
            fedilink
            arrow-up
            1
            ·
            4 months ago

            "Kult zapierdolu to oczekiwanie bycia stale produktywnym, narzucane z zewnątrz i uwewnętrznione. " - może i tak, ale skąd taka definicja?

            "na początku nie określamy sobie, ile energii i czasu możemy z siebie dać. " my, czy wy? ;) W sensie, kto nie określa? Myślę, że niektóre osoby określają, a inne nie określają.

            "Jest mega słabe, gdy w kluczowym momencie działania jakaś osoba nagle znika rzucając hasło-wytrych selfcare, zostawiając grupę z syfem wykonania jej pracy. " +1! Kiedyś w jednej z grup, ktoś proponował rozwiązanie “zamrażania się” - to jakiś myk z korpo, gdzie, chcąc odejść, mówisz o tym dostatecznie wcześniej, byś miał czas na zakończenie tego, co robiłeś i by reszta osób mogła się do tego przygotować. Pomysł brzmi nieźle, no ale wiadomo, że jak ktoś nie ma woli, to najlepsze narzędzia nie pomogą.

            “Ale oczekiwanie ciągłego zapierdalania w aktywiźmie też jest słabe.” - zgadzam się. Warto jasno stawiać sprawy i szczerze komunikować na co mam czas, chęci, i tak dalej.

            • trytytka@szmer.info
              link
              fedilink
              arrow-up
              1
              ·
              4 months ago

              Ad. "na początku nie określamy sobie, ile energii i czasu możemy z siebie dać. " my, czy wy? ;) W sensie, kto nie określa? Myślę, że niektóre osoby określają, a inne nie określają. Mialam na myśli ogół tzw ruchu, ale przyznaję rację, że choć jest tak w większości kolektywow, które znam, jeśli nie we wszystkich, to nie jest uprawnione pisanie “my”.

              Odnośnie informowania z wyprzedzeniem, że się odpadnie - skąd skojarzenie z korpo? To po prostu troska o grupę, czy nie było jej wcześniej? Dobrym rozwiązaniem jest moim zdaniem obstawianie każdego zadania przez dwie osoby, bo tak swoją drogą, niezależnie od indywidualnych decyzji, każda może choćby wpaść pod tramwaj.

              • dj1936@szmer.info
                link
                fedilink
                arrow-up
                1
                ·
                4 months ago

                " skąd skojarzenie z korpo? " - bo osoba, która to proponowała, mówiła, że tak jest w korpo, w którym pracuje.

                Obstawianie przez dwie osoby to jest też spoko. Od jakiegoś czasu praktykujemy też coraz częściej robienie rzeczy od razu, na końcu spotkania, grupowo, żeby nie dawać “zadań domowych” - na tyle, na ile to możliwe.

                • trytytka@szmer.info
                  link
                  fedilink
                  arrow-up
                  1
                  ·
                  4 months ago

                  A, to ja takie tymczasowe zawieszanie znam od daaaawna z grup feministycznych. Wiadomo, że lewacki ruch feministyczny zawsze w awangardzie;)

                  Odnośnie robienia zadań od razu - od początku piszę głównie o grubszych rzeczach, zajmujących więcej czasu, wielostopniowych.