• zeshi@szmer.info
    link
    fedilink
    Polski
    arrow-up
    2
    ·
    10 months ago

    Abstrahując od feminizmu - to w ogóle jakiś pojebany zwyczaj że się ucznia pyta po co idzie, z czym idzie albo zmusza do proszenia (bo nawet nie informowania) że idzie.

    • didleth@szmer.infoOP
      link
      fedilink
      Polski
      arrow-up
      1
      ·
      10 months ago

      tutaj akurat się nie dziwię - nauczyciel odpowiada za ucznia, teoretycznie uczeń w ogóle nie powinien być pozostawiony bez nadzoru (bo w razie nieszczęścia nauczyciel za to beknie), uczniowie różne pomysły mają - więc pytanie “gdzie idziesz” jest de facto pytaniem o “gdzie zacząć cię szukać jakbyś nie wrócił(a) i czy przypadkiem nie próbujesz nawiać ze szkoły”. Natomiast pytanie “gdzie idziesz” to jedno, “po co z plecakiem” - to już zła wola…

      • zeshi@szmer.info
        link
        fedilink
        Polski
        arrow-up
        2
        ·
        edit-2
        10 months ago

        nie dziwię się, że uczeń musi informować. Natomiast nacisk jest na “psze pani CZY MOGĘ IŚĆ SIKU” które czasem się kończyło zwrotką, żę przecież od tego jest przerwa. Informacja gdzie będziesz jest oczywiście istotna. Znacznie wolałbym po prostu informację - idę do toalety. U mnie zdarzało się że po 10 minutach wysyłali Anię żeby sprawdziła czy Kasia jest w łazience i… chyba wystarczyło.

        Przed nawianiem ze szkoły to i tak ochroni tylko dozorca, u mnie w szkołach bywały nawet automatycznie zamykane.

        Mam silne i imho uzasadnione przekonanie, że funkcja nauczycieli to także kontrola i wychowanie uczniów do bycia odpowiednio posłusznymi i uległymi, tyle że już nie w 19-wiecznej fabryce (chociaż te dzwonki…).