• 10 Posts
  • 19 Comments
Joined 4 years ago
cake
Cake day: December 15th, 2020

help-circle





  • w ogóle można podzielić na dobre i złe odpowiedzi na konkretne problemy, w tym przypadku ekologiczne ponieważ jest na znacznie wyższym poziomie abstrakcji. No tutaj obiektywnie nie masz racji, różne systemy skutecznie sobie radzą z różnymi typami problemów. Dla przykładu, systemy autorytarne lepiej sobie radzą w sytuacjach gdy potrzebne są nagłe szybkie ruchy, jak np. pospolite ruszenie, czy reakcja na kataklizmy naturalne. Jeśli władca chce oczywiście. Systemy demokratyczne, im bardziej tym lpiej, dość skutecznie radzą sobie z tworzeniem kompromisów oraz rozwiązywaniem tarć społecznych. Również często są skuteczniejsze w odnajdywaniu potrzeb

    Po co dbać o puszczę, skoro nie ja ponoszę koszty? Problem zaczyna się, jak opisywałem niżej, jak interesy są sprzeczne. Pytanie nie jest tyle, po co dbać o puszczę skoro ja nie ponoszę kosztów a bardziej "czemu mam nie wycinać kawałka puszczy skoro mój kolektyw/wspólnota potrzebuje jedzenia/przestrzeni do życia a twój jest oddalony od 1000 km dalej i nie wspiera nas specjalnie. Ewentualnie po prostu stwierdzenie “takie są nasze potrzeby przestań się wpierdalać w naszą autonomię”

    iem że anarchiści nie lubią konceptu własności ale jeśli odejdziemy od kapitalistycznej i liberalnej definicji to Elinor Ostrom opisała kiedy wspólne pastwiska działają i pewna forma własności oraz zarządzania nimi mogą być częścią odpoweidzi na problem. Jakkolwiek kucowsko to zabrzmi - ludzie zazwyczaj dbają o swoją własność jeśli mają w tym interes. Przemysł naftowy czy spożywczy np. nie ma interesu jak flora i fauna stoją na drodze do oleju palmowego czy ropy, to nie ich problem tak długo jak mają z tego ropę, a państwo utrzymuje cała infrastrukturę i organizację im do tego potrzebną.

    Problem z własnością jest trochę taki że nie da się od niej w 100% odejśc. W sensie nawet zakładając 100% anarchizm, nadal kolektywy będą operować na jakiś terenach, będą coś produkować i będą posiadać jakąś “własność współną”. Można załorzyć, i ja bym najchętneij załorzył, że operujemy na zasadach “take what you need”, w takim sensie żę żaden kolektyw nie ma żadnej przestrzeni na “własność” tylko jest jakiś bardziej zorganizowany system dzielenia się. Ale jeśli nie mówimy o społeczeństwie anprymowym, to potrzeba przekształcania środowiska, choćby w małym stopniu, zawsze będzie. Pytanie jak sobie poradzić kiedy bardzo nie chcemy żeby dany teren był przekształcony, a z kolei jakaś grupa ludzi, na którą nie mamy żadnego wpływu z powodu autonomi kolektywów, bardzo chce go przekształcić

    Chociaż uważam, że jak myślimy w kategoraich “kolektyw A chce bo rośnie, a kolektyw B nie chce” to możemy myśleć o nich w kategoriach quasi-państw zamiast wolnych zrzeszeń jednostek. No, trochę nie widzę innej opcji, jeśli kolektyw zarządza jakimś terenem to będzie maił funkcję semi-państwową. Oczywisćie działającą na innych zasadach i, mam nadzieje, bez całego bagażu który przychodzi z istneinem państwa dzisiaj, ale zawsze tak będzie w mniejszym czy większym stopniu



  • Trudne pytanie. W przypadku Amazonii konflikt miałby tło kolonialne, bo rdzenni mieszkańcy żyli tam w zgodzie z lasem przez wieki, a tu przychodzi jakiś inny kolektyw i zaczyna im przerabiać las na zielone papierki.

    Nie specjalnie, rdzenna populacja też miała ogromną historię integrowania w naturę. Majowi prawie sami siebie wybili robiąc ogromne wycinki, tamtejsze ludzy były też prawdopodobnie jednymi z peirszych ludzi którzy odkryli inżynierię środowiskową, chociażby zmieniają strukturę gleby dodając do niej rozbite garnki i dorzucając węgiel dla użyźnienia. Były również stosowane szerokie wycinki i wypalanie. To o czym mówisz jest pewną formą fetyszyzacji rdzennych amerykanów która często jest uprawiana przez lewicę

    żyjących na cennych przyrodniczo obszarach jednak lubi swoje otoczenie i chciałoby je utrzymać w dobrym stanie

    Tutaj ja włąsnie się nie zgadzam. Problem jest taki że dewastacja środowiska nie jest wyłącznie ograniczona do chęci zysku. Prosty przykład, mamy las na terenie którego istnieje kolektyw A. Las jest ośrodkiem ważnym dla bioróżnorodności regionu i jest zamieszkały przez sporo gatunków żadkich i/lub zagrożonych. Region B chce utrzymać las w swojej naturalnej, albo zbliżonej do naturalnej formy. Z kolei koelktyw A od jakiegoś czasu rośnie. Potrzebuje więcej rpzestrzeni żeby wykarmić swoich członków/członkinie oraz przestrzeni żeby zapewnić im zamieszkanie. Konflikt z naturą pojawia się od razu




  • “Za każdą prywatyzację i podwyższenie kryteriów na emerytury podwyższał podatki i świadczenia na różne ubezpieczenia społeczne.” To były niezbędne kroki żeby nie pierdolną budżet kompletnie. Problemem Tuska było taki że obietnice i załorzenia transformacji ekonomicznej nie zostały spełnione. Wiele aspektów rynku wymagało ogromnych inwestycji rządowych żeby je podtrzymać (analogicznie do teog co aktualnie dzieje się z górnictwem), z kolei przejście na jakiekolwiek świadczenie, czy to emerytalne czy zasiłek zdrowotny, czy nawet bezrobocie, było wizją z najgrszych koszmarów przeciętnego polaka. Co zresztą bardzo skutecznie wykorzystuje PiS. Fakt że emerytury już nie są kompletnie głodowe tylko po prostu biedne, i że posiadanie dziecka nie powoduje kompletnej degradacji stanu ekonomicznego rodziny to prawdopodobnie główny czynnik trzymający ich u włądzy. Ogromny problemem jest też to że wiele działek “sprywatyzowanych” po prostu się zwinęło. Patrz komunikacja międzymiejska. PKP i PKSy państwowe zaczęły zamykać linnie, przez chwile pojawiał się tam prywatne busy z cenami ala zakopane, ale szybko przestało to być opłacalne i teraz jest jak jest. Autobus raz w tygodniu, i to przy dobrych wiatrach

    Co do jego “prób” to imho. było to tylko na pokaz. PO miało wiele okazji żeby tym się zająć, tylko że nie chciało. Związki partnerskie były próbą przyciągnięcia do siebie choć trochę głosów lewicy która wtedy już podjęła podejście “PiS, PO, jedno zło” i odmawiała głosowania na kandydatów PO na dowolonym poziomie, wiadomo było wteyd już że jest to nic nie znaczący gest bo i tak nie przejdzie.

    Sam Tusk przyznał że zaczą wierzyć w tak prostą sprawę jak zmiany klimatyczne dopiero po tym jak został “Królem” EU, co pokazuje jak straszliwie zakutem łbem był przez te wszystkie lata. Teraz zaczyna troszeczkę skręcać w lewo w sprach progresywnych, ale samo PO zostaje tam gdzie jest. Nawet Trzaskowski łapie gafę za gafą mimo tego że jest uważany za “świeżą twarz” w PO, co pokazuje choćby fakt ze nie pojawił się na pikietach solidarnościowych z Stop Bzdurom (mimo tego że te dziewczyny są naprawdę ale to naprawdę wkurwiające i niesymapatyczne, to był moment keidy należało przełknąć dumę i pokazać że obchodzą go sprawy osóśb lgbt)


  • Jednocześnie nie przesadzał bym z ich udziałem w tym. Rozbrat w tym maczał palcę ale nie spowodował degrengolady która w obu squatach powstała. W przychodni spowodowały to używki a w Syrenie siedzenie w włąsnej bańce i odmawianie zaakceptowania tego że ktos może myśleć choć trochę inaczej niż przykjęty “główny nurt”. Smutna prawda jest taka że zabrakło tam kogoś kto by przez chwilę wrzucił i pauzę i spróbował rozwiazać jakos ten konflikt. A skończyło się jak skończyło, grupą straumatyzowanych osób. Niestety bardzo często tak kończą się działąnia ruchu



  • polski WF nie ma też nic do zaoferowania uczniom. W podstawówce jeszcze zdarzają się jakieś gry i zabawy typu dwa ognie czy zbijaka, ale od gimnazjum do końca liceum na WFie gra się w piłkę, siatkę albo kosza. Jak nie lubisz tego? Twój problem. Ja odkryłem sporty dopiero na studiach, i żaden który uprawiam aktualnie regularnie nie był w “ofercie”, a chodziłem do społecznego gimnazjum i liceum. Jeśli WF nie zacznie być sposobem znalezienia sportu dla siebie a pozostanie tym czym jest, czyli sposobem na podbijanie sobie ego przemocowców, to chuja z teog będzie. Utrzymaywania i dobierania diety też się nie uczy, dlatego tyle ludzi wpierdala się w niebezpieczne trendy i ma notoryczny efekt jojo, albo robi dietę kompletnie dla nich ie przystosowaną




  • O jezu, to jest w chuj skomplikowane i w praktyce pytasz się o dobrych kilka lat konfliktu narastającego wokół tych miejscówek i specyfiki środowisk które tam powstały. Chociaż Syrena jest tutaj bez dwóch zdań poszkodowana i ofiarą to nie jest to konflikt jednostronny ani tylko sprowadzający się do tego co spowodowało konfrontację, czyli wywalenie typa który miał tendencje do zachowywania się przmeocowo. Uważał bym na oświadczenia wydawane przez obie strony, te wydawane przez Przychodnie są zazwyczaj przekłamane ale te publikowane przez osoby którym odebrano mieszkanie też nie dają pełni informacji i obrazu. W praktyce radził bym spróbować szukać ludzi którzy trochę orientują się w sytuacji i gadać z nimi



  • Nie, libertarianizm w praktyce oferuje wyłącznie wolność ekonomiczną, która z tego jak działają rynki zawsze prowadzi do korporacyjnych monopoli (to nie ejst coś o czym jest sens dyskutować, zostało to udowodnione wielokrotnie i ejst to jednym z niewielu faktycznych praw ekonomicznych). Monopolizacja z kolei prowadzi do jeszcze silniejsze centralizacji władzy niż w wypadku systemów autorytarnych. Brak regulacji rynku będzie albo prowadzić do tego że wielkie korporacje przejmą rolę państwa i nie będziemy mieli prawa do decyzji o własnym życiu bo cały ziemia i jej zasob będą w rękach prywatnych, albo wejśćiach wielkiego biznesu w politykę i mamy to samo (patrz USA). W najlepszym wypadku może dojść do konsolidacji sił rynkowych i państwowych i dostajemy z tego Chiny. Dodatkowa kwestia jest taka że libertarianie pierdolą o tym że chcą wolności a w praktyce zawsze sprzymierzają się z prawicą. Nie znam faktycznie funkcjonującej parti libertariańskiej która wybrała by progrysywnie społeczną partię wprowadzającą regulacje rynkowe nad hiper-autorytarną partię prawicową która liberalizuje rynek. Co więcej wolnorynkowcy mają tedencje do współpracy z dyktatorami